Pobudka jak w wojsku,zaprawa poranna i ruszamy na podboj Cusco(dzis sie wyspalismy peruwianczcy po sobotnich balangach w niedziele spia dluzej,za oknem nie slychac klaksonow samochodow i piania hodowanych na dachach kur). Na pierwszy ogien idzie Jezus ze Swibodzina(chyba jego gorsza kopia).Jednak widok ze wzgorza na ktorym on stoi kladzie nas na lopatki,widzimy stare miasto w dolinie i jego (nowe) dzielnice na wzgorzach.Robi to zajefajne wrazenie.Niespodzianka dzisiejszego dnia przygotowana przez (ojca dyrektora) jest wyprawa na koniach po okolicznych zabytkach inkow. Read the rest of this entry
Paźdź24